Plantacja Konopi MARYA w Kryształowicach.   Nasza pasja: Jesteśmy w bliskości, tworzymy w miłości, żyjemy w jakości!

Plantacja Konopi MARYA

Kryształowice

Mam zwyczaj chodzić bardzo późno spać. Wiem, że powinnienem kłaść się wcześniej, ale jakoś zazwyczaj znajdzie się wieczorem coś tak pasjonującego, albo koniecznego do zrobienia, że czas szybko mija, i dochodzi północ. Wieczorami czuję się doskonale, możę nawet jestem typem tzw. nocnego Marka. Na pewno nie jestem rannym ptaszkiem, bo nie zrywam się wcześnie rano, raczej dzień zaczynam bardzo powoli. Jednak mimo, iż wiem to wszystko o sobie, czasem nie daję sobie zbyt długiego czasu na to wystartowanie, bo wiedząc, że przede mną długa lista zadań, już bym chciał dobrze funkcjonować. A tu nie chcę się ruszyć od stołu, albo myśli nie konkretyzują się zadaniowo, a więc nie wiem co robić. Owszem w jakąś niedzielę, raz na jakiś czas, odpuszczę sobie zupełnie działanie aby pobyć w tym porannym relaksie, ale nie jest to zabyt często. Raczej najcześciej, szukam sposobu na dobry start.

Kawa, yerba czy kropelki adaptogenów?

A więc kawa? Dawniej tylko tak umiałem sobie poradzić. Jednak kawa ma swoje skutki uboczne, które nie są wspierające. A nawet czasem wręcz negatywne. Mówię o takim wewnętrznym rozkołataniu, poddenerwowaniu czy nawet chaosie w myślach. Owszem po kawie, pojawia się odczucie napływu energii, ale tak łatwo się przebodźcować, zalać ciało toksyną, że stawianie na kawę od samego rana, bywa dla mnie ryzykowne. Eksperymentowałem więc też z Yerbą, jakimiś innymi łagodniejszymi formami kawy, sięgałem po adaptogeny. Wszystko bez satysfakcji. Niestety kropelki ashwagandhy, amanity czy różeńca górskiego, zazwyczaj są oferowane na alkoholu. A na mnie alkohol, bez względu z jaką intencją i w jakiej ilości przyjmuję działa jak silny środek psychoaktywny. I przy próbach suplementowania się adaptogenami, dobroczynne działanie ashwagandhy czy różeńca, psuje mi te kilka kropel alkoholu, na którym są rozpuszczone. Ewidentnie czuję zaburzenie równowagi psychicznej oraz stabilności emocjonalnej. Jak znalazłem w materiałach naukowych, prawdopodobnie przez deregulację działania układu hormonalnego na osi podwzgórze-przysadka-nadnercza (HPA). Tak po prostu mówiąc, czuję przez jakiś czas wewnętrzny chaos. Jeśli dobrze rozumiem proces, którego odczuwam działanie w swoim organiźmie, to zachodzi pewien rodzaj konfliktu wewętrznego. Ponieważ ashwagandha, różeniec czy szczodrak, a właściwie wszelkie zioła adaptogenne to rośliny, które mają normalizujący wpływ na organizm, a alkohol to działanie zaburza, podawanie ich razem, łącznie w postaci roztworu alkoholowego nie jest w pełni właściwe. Bo jednocześnie robi dobrze i niedobrze. U mnie z przewagą – nie dobrze – a więc nie biorę żadnych kropel na alkoholu.

Jeśli nie znane pobudzacze, to może przetestuję CBG?

Kiedy już doszedłem do wniosku, że nie mam zbytniego wsparcia w porannym rozruchu, z pomocą przyszło CBG. Już coraz lepiej rozpoznane w innych sytuacjach, już po wielu sukcesach terepeutycznych u innych użytkowników, spojrzałem pewnego dnia na olejek CBG z zaciekawieniem skutku właśnie w kontekście aktywizowania umysłu i pobudzenia energetycznego właśnie rano. Skutek był od razu! Przecież wystarczy te kilka minut potrzymać olejk w ustach, aby jego substancje czynne przeszły barierę krew-mózg i zaczeły działać. Wiedziałem więc już, że mi pomaga, chciałem tylko znaleść najbardziej korzystną formułę. Przetestowałem wszelkie sytuacje szukając najodpowiedniejszej formuły przyjmowania aby osiągąć najbardziej dla mnie oczekiwany skutek – wstać od stołu po śniadaniu z dobrym humorem i ochotą do działania, oraz spokojnie pracować cały dzień. Testowałem więc przyjmowanie CBG zaraz po obudzeniu, naczczo, w trakcie i po śniadaniu, a także później, nawet też wspierając jeszcze kilkoma łykami kawy, albo kolejnymi dawkami olejku. Teraz wiem, że dla mnie najlepeiej jest zjeść śniadanie, po chwili kapnąć kilka kropel CBG pod język i trzymać je jak najdłużej. Zazwyczaj są to tylko 3 krople olejku o stężeniu 5%CBG, a trzymam w ustach już wręcz rekordowo, bo czasem nawet kilkanaście minut. Wtedy też piszę karteczkę z punktami, czym mam się dziś zająć i pisząc te punkty, wiem już na który mam ochotę jako pierwszy. I o to chodziło!

Dzień dobry po olejku CBG!

Tak więc – jak w słowach piosenki – od rana mam dobry humor. Mało tego. Mam też jasność myślenia, i łatwo osiągalne skupienie. Efekt zaspania minął już w pierwszych minutach po przyjęciu kropelek. Ciało stało się lekkie, mineło poczucie ciężkości. W sobie czuję spokój, łatwo się skupić na konkretnym działaniu. Startując do ciężkich fizycznych prac, nauczyłem się popijać kropelki dwoma łykami kawy. Wtedy z większą łatwością dźwigam ciężary lub wykonują monotonną trudną pracę np. kopanie szpadlem czy praca ciągnikiem. Zauważyłem, że warto dbać o nawodnienie, pić wodę lub herbatki ziołowe. Ciało wtedy jest jeszcze sprawniejsze. Kiedy mam lżejsze prace, na przykład takie organizacyjne, jak układanie w magazynie, pakowanie suszu, czy dopracowywanie jakiś pomysłów, bardzo sprzyjające jest puszczenie spokojnej muzyki. Ale nie zbyt relaksacyjnej, aby nie usypiała. Tylko takiej łagodnej, ale energetyzującej. Czasem w lato, wystarcza, że słyszę świergot ptaszków z otaczającego plantację lasu. To wszystko razem jest tak energetyzujące, że mogę długo wykonywać nawet monotonne i trudne zadania z lekkim uśmiechem, bo czuję się dobrze. Ale są dni, kiedy sięgam po drugą dawkę.

Kiedy druga dawka olejku CBG w południe

Zakładając, że pierwszą dawkę olejku CBG biorę zaraz po śniadaniu. Dla mnie jest to między godziną 8-ą, a 9-tą. To po drug a dawkę, o ile potrzebna, sięgam po kilku godzinach. Badania naukowe wykazały, że działanie kannabinoidów w organiźmie podanych pod język to ok 4-6 godzin. Więc drugą dawkę biorę tak właśnie ok. 13-14-tej. W jakie dni jest potrzebna? Głównie w pochmurne, deszczowe, albo kiedy mam bardzo duży wysyłek. Kiedy pada przez kilka dni, albo ciężkie chmury zasłaniają skutecznie słońce, psychicznie można poczuć się gorzej. Wtedy druga dawka, jest jak dorzucenie do ognia wewnętrznego słońca. W koszmarną pogodę te kolejne 3-4 krople dają mi napęd wewnętrznego słońca już niemal do końca dnia. Tak samo przy dużym wysiłku, przekraczającym normalny tryb pracy, jak to bywa zawsze w żniwa, czy w szczególnych sytuacjach kiedy trzeba działać bez ustanku, aż do zakończenia pracy. Tak było przy stawianiu wiaty i innych drewnianych konstrukcji, albo kiedy mam na plantacji więcej osób do pracy. Aby sprawnie myśleć, kojarzyć, decydować, wydawać polecenia, synchronizować działania większej grupy pracujących (w żniwa 2023 jednego dnia pracowało w polu ponad 30 osób!), biegać od jednych do drugich z wytycznymi, i do tego zachować spokój, kulturę i samemu się nie zajechać, nie wyobrażam sobie nie mieć przy sobie olejku z CBG. Zdażyło się też wiele razy, właśnie zwłaszcza w żniwa, kiedy pracowaliśmy przez wiele dni po ok 12 godzin dziennie, że oprócz porannej dawki, dorzucałem po 2-3 krople jeszcze 2, lub nawet 3 razy! To miały być takie malutkie daweczki „przypominające”. Nie wiem jednak, jak będzie funkcjonował organizm w dłuższym cyklu, tak intensywnej suplementacji. Wiem, że na koniec żniw i tak byłem dość zmęczony, i tak trzeba było pośięcić kilka dni na głębszy odpoczynek i regenrację. Ale najważniejsze, że przetrwałem w dobrej formie i działaniu na wysokich obrotach ten najważniejszy czas.

Pin It on Pinterest

Share This